Wdzięczność

Wdzięczność

Mówisz komuś „sporty walki” i widzi spoconych ludzi okładających się rękami i nogami, albo splecionych w uścisku, chcących sobie coś wyłamać, urwać. Czasami twój rozmówca widzi ich w kimonach, jako artystów sztuk walki, czasami po prostu w koszulkach i spodenkach. Na matach, w ringach, oktagonach, albo japońskich dojo. Wyobrażenie ludzi nie trenujących jest z reguły podobne. Wszyscy jesteśmy dla nich groźni, powinniśmy być agresywni (dlaczego nie jesteśmy?), męczymy się bez powodu, nikt nam przecież za to nie płaci, jeszcze sami dokładamy do tego i nie ma nas na piwie w piątek wieczorem, a przecież piwo ze znajomymi jest najważniejszą ze sztuk! No dobra, jest, ale nie o to tutaj chodzi.
Wiesz, co ja widzę gdy słyszę „sporty walki”?
Widzę garnek nad którym stoję po 21.00 i gotuję ryż w pojemniki na następny dzień. Kołujący się bęben pralki, w którym piorą się ciuchy potrzebne przez cały tydzień treningów. Żonę, która robi mi kawę rano i podaje ciepły posiłek wieczorem, gdy ręce drżą mi z wysiłku. Moje dziecko, kiedy mówi „tata nie idź!” i stoi w przedpokoju ze zmartwionym wyrazem twarzy. Wszystkie chwile, kiedy przydarza się „życie”; psuje się samochód, syn lub córka musi jechać do lekarza, żona choć raz w tygodniu chce się wyrwać z domu (bawi się z dziećmi w escape room od kilku lat), trzeba zrobić nieplanowane zakupy, trzeba spotkać się z dalszą rodziną…i wiele, wiele innych, przez które tracisz treningi.
Widzę poświęcenie.
Nie tylko ciała, ducha, psychiki, ale przede wszystkim otoczenia. Każdy, kto twierdzi, że sam wszystko osiągnął i do wszystkiego sam doszedł opowiada brednie. Wszystko, co osiągasz jest zasługą ludzi, których spotkasz po drodze. Zarówno tych, którzy ci pomagają, jak i tych, którzy próbują szkodzić. Wsparcie i wnioski na przyszłość to najlepszy kapitał, dzięki któremu możesz trenować i się rozwijać.
Bądź wdzięczny.
Za kawę rano, za ciepły posiłek, za miejsce, w którym możesz trenować, za nieustępliwość partnera na treningu, za gorącą wodę w klubowej łazience, za trenera, który na ciebie krzyczy, bo mu zależy choć tobie miejscami przestaje, za przyjaciół, którzy wiozą cię swoim samochodem na drugi koniec Polski, żebyś mógł się realizować, za piwo postawione, bo wygrałeś, za kawałek metalu i ubogie nagrody, które dostałeś, bo ktoś bardzo się starał, żeby było cokolwiek, za podziw i szacunek wśród bliskich, za miłość i radość w domu, kiedy wracasz.
Nie zaimponujesz innym medalami, tytułami, pasem, czy efektownym skończeniem walki przed czasem. Zaimponujesz tym, jak traktujesz innych ludzi.
Dawaj przykład. Tak trzeba.

aligatores